Szukaj na tym blogu

wtorek, 13 stycznia 2015

Love, Rosie

Po wzruszającym "PS Kocham Cię" następna powieść Cecelii Ahern została przeniesiona na srebrny ekran. W rolę Rosie wcieliła się Lily Collins, doskonale znana z filmów "Królewna Śnieżka", "Dary Anioła: Miasto kości" czy "Porwanie", Alexa zagrał Sam Claflin, odtwórca głównych ról w filmach "Uśpieni", "Królewna Śnieżka i Łowca", "Igrzyska śmierci".

Rosie i Alex od dzieciństwa są nierozłączni. Życie zadaje im jednak okrutny cios: rodzice Alexa przenoszą się z Irlandii do Ameryki i chłopiec oczywiście jedzie tam razem z nimi. Czy magiczny związek dwojga młodych ludzi przetrwa lata i tysiące kilometrów rozłąki? Czy wielka przyjaźń przerodziłaby się w coś silniejszego, gdyby okoliczności ułożyły się inaczej? Jeżeli los da im jeszcze jedną szansę, czy Rosie i Alex znajdą w sobie dość odwagi, żeby spróbować się o tym przekonać?








Alex i Rosie mogliby być parą idealną. Znają się od kiedy tylko wyszli z pieluch, a właściwie może znali się jeszcze wcześniej, tyle że tam już pamięć nie sięga. Spędzili wspólnie wszystkie lata szkolne, rozrabiając i doprowadzając nauczycieli do szału. Rodziców zresztą też, w końcu ile razy można być wzywanym z powodu niewłaściwego zachowania kochanego dziecka? Wiedzą o sobie wszystko, znają swoje najskrytsze pragnienia. W dodatku są w sobie zakochani do szaleństwa. Ale kto by tam ryzykował utratę najlepszego przyjaciela, tylko po to, by ujawniać własne uczucia? 


Tak więc parą nie zostają. Alex kończąc 18 lat zmuszony jest do wyjazdu z kraju, Rosie przez własną głupotę i nieostrożność zachodzi w ciążę. I wydawałoby się, że ich historia właśnie się kończy. Nieprawda... Ona dopiero się zaczyna. 


Cała książka składa się z e-maili, listów, sms-ów czy okolicznościowych kartek wymienianych nie tylko między Aleksem i Rosie, ale także ich rodzinami i osobami z najbliższego otoczenia. Nie ma tu więc zbędnych opisów, a wydarzenia pokazane są z różnych perspektyw. Co prawda, taka forma dopuszcza pozostawianie wielu niedopowiedzeń, ale jak się okazuje, to tylko dodaje całościpewnego smaczku. 


Bardzo podobało mi się pokazanie przez Ahern problemu przedwczesnego macierzyństwa. Tego jak ciężko jest osiemnastoletniej dziewczynie poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. Jak ciężko w ogóle kobiecie wychowywać dziecko w samotności. Dobrze, że postanowiła nie skupiać się tylko na blaskach, ale pokazała też wszystkie cienie. Jak wielkie musi być zmęczenie, żal za tym co można było mieć, kim można było się stać, tęsknota za tym wszystkim co się straciło, a co rówieśnicy wydają się przeżywać podwójnie. Posiadanie dziecka to niewątpliwie wielkie błogosławieństwo, ale na pewno nie w momencie, gdy sami nie czujemy się jeszcze w pełni dorośli. I nie wtedy gdy nie jest to w pełni świadoma decyzja, a już na sto procent, nie w sytuacji, gdy ojcem dziecka staje się zupełnie przypadkowy mężczyzna, za którym w dodatku nigdy się nie przepadało.




Autorka zwraca też uwagę na bardzo prawdziwą, ale też bardzo bolesną rzecz. Udowadnia, że nasze życie nie zawsze układa się tak jakbyśmy tego pragnęli. Ciągłe spoglądanie na innych, zaspokajanie ich potrzeb i uciszanie własnych, mnóstwo czasem zupełnie świadomie traconych szans to przecież rzeczy, które każdemu z nas towarzyszą na co dzień.


Love, Rosie to słodko-gorzka powieść. Doprowadzająca do niekontrolowanych wybuchów śmiechu, pełna zwykłego, ludzkiego ciepła, zwracająca uwagę na co ważne, opisująca wydarzenia zachodzące w życiu każdego człowieka. Od narodzin, przez całe życie aż do śmierci. Często wywołująca też łzy. I to nie tylko łzy wzruszenia, ale też łzy tęsknoty za szansami, które samemu się gdzieś tam po drodze straciło.

16 komentarzy:

  1. Książka czeka na swoją kolej :)

    halcyon-days-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Z reguły czytam biografie, romanse nie leżą w mojej naturze, jednakże po Twoim opisie wydaje się warta przeczytania :)

    passionatanyprice.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta ksiazka jest super!
    desinger-sasi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się ciekawa :)
    Muszę przeczytać :)
    Lubię taki rodzaj książek w których bohaterowie zmagają się z codziennymi problemami... Mozna z takich ksiazek wiele wyniesc... Szczegolnie przemyslen....

    gotujemy-smakujemy@blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam kilka książek tej autorki i bardzo mi się podobały :) Tej jeszcze nie czytałam, ale wszystko przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam o tej książce. Po Twoim wpisie chyba naprawdę zabiorę się za przeczytanie!

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam cię skłonić do przeczytania tej książki. Koniecznie napisz o swoich refleksjach po przeczytaniu! :)

      Usuń
  7. Nagłówek ładny, dobrze pasuje do tematyki. Brakuje tylko tła:) Może zaciekawi Cię moja książka?
    skrzydla-nielota.blogspot.com
    Luavinda von Degaaris

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne posty, czekam na kolejne :-)!

    http://nataliazarzycka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja koleżanka czytała tą książkę i bardzo poleca. :)

    http://sapphireblog1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dokładnie, i chociaż jest tam kilka nieścisłości, to książka jest naprawdę godna polecenia :)

      Usuń
  10. Miałam zabrać się pewnego dnia za tę książkę, ale jakoś mi się nie udało :c Mam nadzieję, że przez ferie to nadrobię, bo po tym co tu napisałaś wydaję się być bardzo przyjemna :)
    http://odrobina-ciepla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam jeszcze okazji przeczytać książki, ale oglądałam film, na którym bardzo się wzruszyłam, także podczas czytania książki czuje, ze będę wyła jak bóbr :(
    Obserwuję i pozdrawiam serdecznie!
    gold-klaudia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie sobie kupiłam, nie mogę się doczekać kiedy zacznę czytac;)
    zapraszam do siebie:)
    http://stay-strong-my-princess.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń